Przejdź do zawartości
Przewodnik po Mnogości
Wybierz język🇵🇱
🇵🇱
🇺🇸
ustawienia i dostępność

Teoria strukturalnej dysocjacji nie wspiera endofobii

Chase (host) (on/jego) | 29.11.2024

Mógłbym tłumaczyć, że teoria strukturalnej dysocjacji nic nie mówi na temat istnienia lub nieistnienia endogenicznych systemów. Że nawet gdyby mówiła, mogłaby się mylić, bo nauka to proces odkrywania rzeczywistości, a nie uzyskiwania od razu absolutnych odpowiedzi. Że wbrew przekonaniom co niektórych istnieje całkiem sporo badań naukowych poświęconych endogenicznym systemom (sprawdź naszą listę artykułów naukowych z filtrem „niezaburzona mnogość”). Że teoria strukturalnej dysocjacji bardzo dobitnie mówi o tym, że nie ma czegoś takiego jak „wiele osób w jednym ciele”, ale jakoś spora część endofobicznych systemów w tej kwestii nie ma problemu z jej ignorowaniem. Ale przykre doświadczenie nauczyło mnie, że to nic nie daje. Bardzo ciężko przekonać argumentami osobę, której poglądy zakorzenione są w emocjach.

Teoria strukturalnej dysocjacji jest bardzo istotna dla większości sysmedycznych grup. Niektóre wręcz traktują ją jak swój święty tekst, a nie jeden z wielu modeli próbujących sprowadzić wieloaspektowe zjawisko mnogości do czegoś trochę prostszego i bardziej zrozumiałego. Pewnie więc uważają osoby autorskie tej teorii za duże autorytety w dziedzinie dysocjacji. Co, gdyby okazało się, że dwaj autorzy teorii strukturalnej dysocjacji publicznie uznali możliwość istnienia nietraumogenicznych systemów?

Wpadł mi niedawno w ręce link do artykułu Dissociation in Trauma: A New Definition and Comparison with Previous Formulations dr. Ellerta Nijenhuisa i dr. Onno van der Harta. Nie będę nic mówić, tylko przytoczę wam (przetłumaczony) fragment. Możecie sprawdzić ostatni podrozdział oryginalnego artykułu, jeśli mi nie ufacie.

[początek cytatu]

Nasza definicja dysocjacji dotyczy podziału osobowości w kontekście traumy. Jesteśmy świadomi, że taki podział może wystąpić także w przypadku hipnozy i mediumizmu, że kilka innych definicji dysocjacji także obejmuje te inne konteksty i że występują pewne przesłanki, że dysocjacja w tych innych kontekstach także jest najlepiej rozumiana jako podział osobowości. Dla przykładu, dobrze znany „ukryty obserwator” Hilgarda, występujący u niektórych wysoko podatnych na hipnozę osób, angażuje dysocjacyjną część osobowości, która jest obdarowana świadomością i samoświadomością, ale to zjawisko jest sporne (np. Kihlstrom, 1998; Kirsch & Lynn, 1998). Mediumizm może zawierać świadome i samoświadome dysocjacyjne części osobowości (Braude, 1995). Jednakże dysocjacja mediów jest pod kilkoma względami inna niż dysocjacja w przypadku DID (Moreira-Almeida, Neto, & Cardeña, 2008). Możliwe występowanie świadomości i samoświadomości u zdysocjowanych kontrol w przypadku hipnozy i mediumizmu musi zostać bardziej szczegółowo zbadane, zanim rozstrzygająca ogólna definicja dysocjacji może zostać sformułowana.

W tej pracy skupiliśmy się zatem wyłącznie na dysocjacji w kontekście traumy. Jakkolwiek trudne nie jest zdefiniowanie idei, jest ono konieczne dla teoretycznego postępu, klasyfikacji, tworzenia jasnych i efektywnych podejść do leczenia, tworzenia wyrafinowanych narzędzi pomiarowych oraz projektowania i interpretacji badań naukowych. Definicja dysocjacji w kontekście traumy i w innych kontekstach nie jest tu wyjątkiem.

[koniec cytatu]

Czy mam nadzieję, że to od razu zmieni czyjeś zdanie? Może niewielką. Naiwnie. Ale liczę, że chociaż zasieje jakiekolwiek wątpliwości. Bo skoro dwóch ludzi ze stopniem doktora w tej dziedzinie, którym zawdzięczacie teorię strukturalnej dysocjacji i w konsekwencji prawie całą waszą argumentację, nie wyklucza z automatu możliwości istnienia endogenicznej mnogości, dlaczego uważacie, że wy możecie sobie na to pozwolić?