Przejdź do zawartości
Przewodnik po Mnogości
ustawienia

Powstawanie

Systemy mogą powstać z rozmaitych powodów, z których wyróżniamy dwie główne grupy – traumę (powiązaną najczęściej z systemami z dysocjacyjnym zaburzeniem tożsamości lub innym zbliżonym zaburzeniem) i wszystko pozostałe. Znacząco się one pomiędzy sobą różnią i chociaż są podobnym zjawiskiem, trudno porównywać do siebie ich doświadczenia – systemy endogeniczne zazwyczaj po prostu powstają, a systemy traumogeniczne powstają w wyniku działania mechanizmu obronnego i doświadczone przez nie piekło odciska trwały ślad na ich funkcjonowaniu i postrzeganiu świata, którego nie sposób się pozbyć bez odpowiedniej terapii. Musimy to bardzo mocno zaakcentować – naszym pragnieniem jest pomóc wszystkim systemom nauczyć się akceptować i dostrzegać pozytywne strony swojej mnogości, ale jej traumogeniczny rodzaj zawsze pozostanie czymś, czego żadne nigdy nie chciałoby osobiście doświadczyć. Dla większości z tych systemów odkrycie swojej wielorakości jest doświadczeniem trudnym i przerażającym, a czasami nawet druzgocącym i niszczącym życie.

Mimo wszystko chciałobyśmy zaznaczyć, że osoby mnogie, niezależnie od przyczyn powstania ich systemów, częściej są do siebie nawzajem bardziej podobne, niż im się wydaje. Nie ma konieczności rysowania w społeczności podziałów i stwierdzania, że traumogeniczni mogą się trzymać tylko z traumogenicznymi, a tulpogeniczni nie mają nic a nic wspólnego ze spirygenicznymi.

Osoby członkowskie jednego systemu nie muszą mieć jednakowych przyczyn swojego powstania, dlatego też wszystkie te określenia mogą się odnosić także do poszczególnych współjednostek – system traumogeniczny może mieć tulpę, a system utworzony z samotności kilka spirygenicznych współosób. Systemy z kilkoma przyczynami powstania mogą się identyfikować jako poligeniczne, aczkolwiek częściej określają się jako systemy mieszanych przyczyn (powstania). Nie zawsze też współosoby są w stanie / chcą określić swoje pochodzenie czy interesują się nim na tyle, żeby szukać na nie nazwy. Niektórzy nawet nie mają pojęcia o istnieniu mnogiej społeczności, nie mówiąc już o tym, że istnieją w niej terminy na określenie ich doświadczeń.

Spis treści

Systemy traumogeniczne

Systemy traumogeniczne są to, jak nazwa wskazuje, systemy powstałe poprzez traumę. Ich powstawanie wyjaśnia teoria strukturalnej dysocjacji. Prawie każdy kolektyw z DID/OSDD doświadczył traumy w dzieciństwie, jednak nie wszystkie systemy po traumie identyfikują się jako traumogeniczne, jeżeli były mnogie przed tymi wydarzeniami (badania potwierdziły traumę u około 98% osób z DID, zdarzają się jednak zaburzone systemy, które nie mają jej wspomnień ani objawów PTSD; wmawianie im, że musiały przejść traumę, jest szkodliwe, bo chociaż powracające we flashbackach wspomnienia traumy są szczere, nie zmienia to faktu, że istnieje ryzyko wytworzenia sobie sztucznych wspomnień, jeżeli dana osoba zaczyna doszukiwać się w swojej przeszłości traumy, której nie było). Także nie wszystkie systemy traumogeniczne będą zaburzone – na przykład jeżeli świadomość podzieli się po traumatycznym wydarzeniu w dzieciństwie, ale system zostanie szybko zabrany z niebezpiecznego środowiska i otrzyma od bliskich wsparcie w przepracowaniu trudnych emocji, wszystkie problemy z codziennym funkcjonowaniem, wymagane do diagnozy DID/OSDD, nie zdążą się wytworzyć.

Systemy endogeniczne

Systemy endogeniczne to systemy, które powstały z przyczyn innych od traumy, bez żadnych znanych przyczyn (systemy spontageniczne) lub istniały, odkąd tylko pamiętają (systemy protogeniczne). Nie oznacza to, że nie mogły później doświadczyć traumy – liczy się to, co powołało je do istnienia. Czynniki prowadzące do ich powstania mogą być najróżniejsze, od biologicznych czy psychologicznych, do religijnych lub społecznych. W poniższych podrozdziałach opisujemy tylko kilka z nich, do innych można zaliczyć np. stres (systemy stresogeniczne), samotność (systemy solumgeniczne, przy czym te mogą być także traumogenicznymi, zależnie od systemu), romantyczną tęsknotę (systemy amorgeniczne) i marzenia dzienne (systemy parageniczne). Część z tych, którzy mogliby pasować do tych definicji, nie identyfikuje się jako mnodzy, np. grupa ludzi, którzy wierzą, że utrzymują ze sobą kontakt poprzez równoległe wszechświaty, albo tulpiarka i jej tulpy, które nie mają pojęcia o istnieniu określenia „mnogość”.

Musimy bardzo mocno zaznaczyć – systemy traumogeniczne istnieją po to, aby przynajmniej część osób alterskich nie wiedziała o traumie. Osoba gospodarująca zazwyczaj nie będzie pamiętała traumy, a czasami nawet cały system nie będzie miał dostępu do żadnych związanych z nią wspomnień, mogą także ją pamiętać, ale negować. Dlatego bardzo łatwo jest dla takich systemów dojść do wniosku, że muszą być systemem endogenicznym. Może to mieć złe skutki, jeżeli przez to nie zaczną szukać profesjonalnej pomocy, której naprawdę potrzebują. Nie ważne, jakie są znane przez was przyczyny waszego powstania – jeżeli wasza mnogość wywołuje stres lub znacząco utrudnia funkcjonowanie w codziennym życiu, albo nie potraficie ocenić, czy tak jest, koniecznie rozważcie udanie się do osoby psychologicznej (nieliczne systemy bez traumy zostają zdiagnozowane z DID/OSDD, więc niekoniecznie musi się okazać, że na terapii odkryjecie swoje mroczne wspomnienia; a nawet jeżeli przeszliście traumę, nadal możecie identyfikować się jako endogeniczni, jeżeli taka jest wasza interpretacja waszych mnogich doświadczeń). Pamiętajcie także o skłonności do negacji spotykanej przy zaburzeniach dysocjacyjnych. Jeżeli osoba gospodarująca powtarza, że wszystko jest w porządku i bycie częścią systemu jest super, ale blokuje każdą próbę wewnętrznej komunikacji od swoich współosób – chyba nie wszystko jest do końca w porządku.

Kontrowersje

Ostrzeżenie! Podrozdział porusza temat endofobii Dlaczego to ostrzeżenie jest ważne?

Endofobia jest niestety w ostatnich latach dość powszechna wśród traumogenicznych (nie mówiąc już o osobach specjalistycznych). To bardzo źle. Takim podejściem niszczy się nie tylko społeczność (w tym także część tramogenicznych, które jeszcze negują swoją traumę), ale także potencjalnie swój własny system – pokazuje się tym swoim współosobom, że uważa się ich istnienie za „patologię”, coś, co nie może być „normalne”. Że postrzega się je tylko i wyłącznie jako mechanizm obronny przeciwko traumie. Że nie będzie się akceptować wierzeń osób, które inaczej patrzą na przyczyny swojego powstania, np. przez pryzmat swojej religii. I prawdopodobnie też, że nie wierzy się, żeby możliwe było osiągnięcie w systemie takiej współpracy, żeby posiadanie innych osób w swojej głowie przestało być piekłem, a zaczęło być codziennością, a może nawet czymś, z czego nie chce się zrezygnować. Nie najlepszy początek w budowaniu systemowej współpracy.

Większość osób jako uzasadnieniem swoich endofobicznych przekonań posługuje się teorią strukturalnej dysocjacji. Chciałobyśmy zauważyć, że takie podejście jest nie tylko raniące, ale także nienaukowe. Teoria strukturalnej dysocjacji nie może wyjaśniać powstawania systemów niezaburzonych, ponieważ została stworzona na postawie obserwacji systemów z DID/OSDD. To tak, jakby wykonać badanie o przyczynach picia alkoholu, zapraszając do udziału w nim wyłącznie osoby będące na terapii z powodu uzależnienia od alkoholu, i dojść do wniosku, że ludzie sięgają po alkohol wyłącznie z powodu problemów emocjonalnych i psychicznych, a potem na podstawie tego badania każdą osobę, która pije od czasu do czasu dla łatwiejszego nawiązywania relacji na imprezach, oskarżać o kłamstwo albo wmawiać jej, że jest tak naprawdę uzależniona, ale o tym nie wie. Jest to po prostu nielogiczne. Założenie, że w normalnej sytuacji tworzy się tylko jedna świadoma część mózgu czy jedna osobowość, jest jedynie założeniem i wymagałoby dalszego doświadczalnego potwierdzenia, które jak na razie nie istnieje (i raczej nigdy istnieć nie będzie). Jest także założeniem bezpodstawnym, gdyż skoro na początku każdy umysł funkcjonuje w trybie wielości, coś musi odpowiadać za jego przejście w tryb pojedynczości. Pewnie są to po trochu czynniki społeczne i genetyczne, a brak dowolnego z nich (na przykład społeczeństwa oczekującego od dziecka zachowywania się jak pojedyncza osoba) może uniemożliwić ten proces bez potrzeby traumatycznych wydarzeń.

Wbrew powszechnemu przekonaniu istnieje całkiem sporo badań, które wskazują, że naturalna, funkcjonalna mnogość (nienazywana w nich mnogością endogeniczną z prostego powodu – jest to nazwa wymyślona przez społeczność) jak najbardziej może być zjawiskiem prawdziwym[1]. Podkreślamy, że same kryteria diagnostyczne dla DID wykreślają z diagnozy systemy, których mnogość nie stanowi problemu w codziennym życiu (kryterium C) i jest charakterystyczna dla danej kultury (kryterium D). Należy rozumieć, że w społeczeństwie naturalnie występuje pewna różnorodność i odchylenie od normy niekoniecznie jest zaburzeniem. Jest to fakt w dzisiejszych czasach powszechnie znany w psychologii – jeżeli np. jakaś osoba posiada fetysz, który nie robi nikomu krzywdy ani nie wywołuje w niej samej negatywnych emocji, próba „leczenia” go jest objawem zwykłej nietolerancji dla inności. Nie można ignorować doświadczeń tysięcy ludzi, żeby nagiąć rzeczywistość do obrazu, jaki wydaje nam się właściwy. A oskarżanie innych o udawanie mnogości jest czymś, czego nigdy nie powinno się robić, bo nie można wiedzieć, co tak naprawdę dzieje się w ich umyśle, a można ich bardzo zranić bezpodstawnymi podejrzeniami.

Należy pamiętać, że w przypadku DID/OSDD nie sama wielorakość jest problemem, ale trauma, która ją powołała do życia. Jak wykazała ankieta przeprowadzona wśród osób członkowskich forum poświęconego tematyce tulp, nietraumogeniczna forma mnogości często pozytywnie wpływa na zdrowie psychiczne i poprawia funkcjonowanie danej osoby w codziennym życiu[2]. Endogeniczni nie chcą propagować choroby ani unieważniać wszystkich trudności, z którymi systemy traumogeniczne zmagają się z powodu swojego zaburzenia. Uważamy, że ich postrzeganie mnogości jako czegoś pozytywnego jest nawet korzystne dla traumogenicznej części społeczności, gdyż toruje drogę tym systemom, które chcą wybrać funkcjonalną wielorakość jako ostateczny cel swojego leczenia, i pomaga w wyzbywaniu się przekonania, że mnogość jest „nieprawidłowością”, a systemy są „popsutymi” ludźmi.

Podsumowując, osoby nieakceptujące endogenicznych systemów nie mają wartościowych argumentów i ignorują wszelkie naukowe dowody, chociaż nauką próbują zasłonić swoją nietolerancyjność.

Systemy stworzone

Ostrzeżenie! Podrozdział porusza temat endofobii Dlaczego to ostrzeżenie jest ważne?

Systemy stworzone to, jak nazwa wskazuje, systemy powołane do życia przez rdzeń. Obejmuje to tulpomancję (systemy tulpogeniczne), część religijnych praktyk (systemy spirygeniczne) i niektóre rodzaje więzi dusz, a także systemy stworzone celowo, ale bez powiązania z tulpomancją (systemy wologeniczne). Część z osób tworzących systemy robi to z pełną świadomością, czym system jest i jak działa, inne robią to nieintencjonalnie (systemy katharigeniczne), np. kreują szczegółowe postaci do swojej książki i są zaskoczone, kiedy te postaci zaczynają mieć swoje własne zdanie na temat tego, jak powinien wyglądać dalszy rozwój akcji.

Systemy stworzone doświadczają nienawiści ze strony wielu traumogenicznych, które nie mogą zrozumieć, dlaczego ktokolwiek chciałby mieć to, co zrujnowało im życie. Trudno się dziwić temu punktowi widzenia, ale podkreślamy – endogeniczna mnogość nie jest zaburzeniem i często pozytywnie wpływa na zdrowie psychiczne posiadających ją osób. Chęć utworzenia systemu to nie to samo, co mówienie, że chciałoby się mieć DID/OSDD i że te zaburzenia są super, bo nie są i naprawdę żadna osoba nie chciałaby ich mieć.

Systemy tulpogeniczne

Tulpomancja to praktyka, która polega na szczegółowym wyobrażaniu sobie drugiej osoby w swoim umyśle i przeprowadzaniu z nią interakcji, dając jej swobodę podejmowania własnych decyzji tak długo, aż stopniowo zacznie ona zyskiwać własną świadomość i niezależność. Niektórzy nazywają tulpami (albo myśloformami) także osoby, które powstały w umyśle samoistnie albo z podświadomego pragnienia, żeby istniały. Chociaż tulpy przywędrowały do nas z religii wschodu, obecnie większość osób tulpiarskich uznaje neurobiologiczne wyjaśnienie tego zjawiska. Wiele osób gospodarujących tworzy swoje tulpy z pragnienia towarzystwa czy wsparcia, ale niektóre robią to z ciekawości lub w poszukiwaniu nowych doświadczeń. Wiele tworzy także wewnętrzny świat dla swoich tulp, który nazywają wonderland (czyt. „łonderland”, ang. kraina czarów).

Warto nadmienić, że chociaż różne części mnogiej angielskiej społeczności są już w procesie łączenia się i często używają zbliżonej terminologii, sprawa ma się odmiennie w społeczności polskiej. Do tej pory społeczność tulpiarska nie miała (wedle naszej wiedzy) za bardzo styczności ze społecznością systemów DID/OSDD istniejącą w przestrzeni polskiego internetu, dlatego wiele należących do niej osób nie będzie kojarzyło takich słów jak „mnogość” czy „system” (nie mówiąc już o „współosobach”, które są przecież naszym autorskim tłumaczeniem), no chyba że spotkały się z nimi w społecznościach angielskich. Być może część z nich z czasem natknie się na szerszą mnogą społeczność i zacznie nazywać siebie wielorakimi, ale być może będzie wolała pozostać przy swojej własnej terminologii.

Tulpy mogą się niektórym kojarzyć z kucykami. Jest to spowodowane faktem, że tulpomancja w naszej, zachodniej kulturze rozprzestrzeniła się w fandomie My Little Pony i na początku w dużej mierze była właśnie z nim związana. Obecnie jednak osoby tulpiarskie nadają swoim tulpom najróżniejsze formy, chociaż wzorowanie się na fikcyjnych postaciach nadal cieszy się dużą popularnością.

Ponieważ wszystko wskazuje na to, że tulpomancja jest zawłaszczeniem kulturowym, w społeczności (angielskiej) pojawiają się głosy nawołujące do zaprzestania używania słowa „tulpa”. Część mnogich już zamiast „system tulpogeniczny” określa siebie po prostu jako system stworzony.

Więź dusz

Więź dusz (soulbonding) to zjawisko, w którym dana osoba tak bardzo przywiązuje się do fikcyjnej postaci z filmu, książki, gry czy nawet takiej stworzonej samodzielnie, że ta istota, którą możemy wtedy nazwać soulbondem lub więzioduszą, zaczyna żyć w jej umyśle[3]. Jest to zjawisko bardzo powszechne wśród osób piszących – około 90% z nich odnosi wrażenie, że część z ich postaci wykazuje się w pewnym stopniu wolną wolą i niezależnością w podejmowaniu decyzji[4].

Więź dusz jest doświadczana w rozmaity sposób (dlatego też nie zawsze więź dusz to także mnogość) – od niezwykle silnej emocjonalnej więzi z postacią czy możliwości obserwowania i rozmawiania z postacią w jej własnym świecie (takie postaci mogą być analogiczne do świadomych NPC), poprzez czucie przy sobie jej obecności i słyszenie jej komentarzy na temat rzeczy dziejących się w zewnętrznym świecie, nawet do przejmowania przez postać kontroli nad ciałem osoby soulbondingującej. Część z systemów powstałych z więzi dusz posiada główny wewnętrzny świat, który przed połączeniem społeczności soulbondingowej z resztą mnogiej społeczności był najczęściej nazywany umysłowym krajobrazem lub krajobrazem duszy. Nazwa „headmates” powstała wewnątrz soulbondingowej społeczności, tak samo określenie „fiktywny”, które obecnie jest używane w szerszym znaczeniu – osoba fiktywna może odznaczać się dowolnym poziomem podobieństwa do swojego źródła i nie musi się z nim identyfikować, z kolei więziodusza zazwyczaj w pełni wierzy, że w rzeczywistości jest daną postacią.

Systemy spirygeniczne

Powstawanie systemów spirygenicznych jest w dużym stopniu związane z jakąś formą duchowości, mistycyzmu czy religii. Poszczególnych przyczyn istnieje tak wiele, jak wiele istnieje na świecie najróżniejszych wierzeń. Mogą one powstać na przykład poprzez częste mówienie do boga/bogów i oczekiwanie odpowiedzi, przez długotrwałe próby nawiązania kontaktu ze zmarłym członkiem rodziny, poszukiwanie duchowego mentora, otwieranie swojego umysłu na okoliczne duchy czy przyjmowanie przez osobę gospodarującą roli medium. Nawet w systemach powstałych z duchowych powodów nie wszystkie osoby członkowskie muszą zgadzać się ze sobą w kwestii wiary, np. współosoba powstała jako personifikacja pogańskiego boga może zacząć kwestionować swoją boskość i przejść na chrześcijaństwo, a reszta jej systemu nadal pozostawać przy wierze, która powołała ją do życia.

Osoby z poszczególnymi religiami czy wierzeniami, które ściśle wiążą się z doświadczeniami charakterystyzującymi mnogość, często tworzą swoje subkultury, w których dzielą się swoimi sposobami na komunikację ze światem duchowym i uczą nowe osoby technik, które pozwolą im usłyszeć niefizyczne istoty albo umocnić to, co uważane jest za ich naturalny talent w tej sferze. Wśród tych technik najczęstsze są pewien rodzaj medytacji, polegający często na skupieniu się na tym, co duchy/bogowie mogą próbować przekazać, oraz aktywne mówienie do bogów/duchów, jakby byli oni fizycznie obecni przy danej osobie. Negatywne doświadczenia lub uczucie utraty kontroli nad tym, co dzieje się w czyjejś głowie, są na ogół postrzegane jako nieporządane i wymagające pomocy – psychologicznej, np. w przypadku tulpomancji czy mediów, albo duchowej, np. egzorcyzmów w chrześcijaństwie.[5]

Spirygeniczność może być połączona także z innymi przyczynami powstania, na przykład tulpomancją, jeżeli osoba gospodarująca uznaje metafizyczne wyjaśnienie tego zjawiska, a nawet mnogością traumogeniczną – na przykład kiedy system wierzy, że są grupą duchów przywołanych do ciała rdzenia, aby pomóc mu w radzeniu sobie z traumą.

Systemy neurogeniczne

Systemy neurogeniczne to takie, które powstały z powodu choroby psychicznej lub neurodywergencji. Często przyczyną podziału świadomości jest potrzeba radzenia sobie w codzienności pomimo swojej niepełnosprawności, na przykład podświadomość osoby autystycznej może utworzyć neurotypowe współosoby, aby umożliwić im maskowanie jej autyzmu i werbalizowanie swoich potrzeb. Innym sposobem na powstanie neurogenicznych współosób jest introjekcja, na przykład zintrojektowanie halucynacji osoby ze schizofrenią, stanów emocjonalnych osoby z osobowością borderline lub hiperfiksacji osoby z ADHD.

Systemy adaptacyjne

Systemy adaptacyjne to wszystkie systemy, które powstały, aby pomóc rdzeniowi poradzić sobie z jakimiś aspektami życia. Zalicza się do nich oczywiście systemy traumogeniczne, ale także niektóre z systemów endogenicznych, takie jak stresogeniczne, solumgeniczne czy część neurogenicznych. Systemy, które identyfikują się jako adaptacyjne, zazwyczaj postrzegają mnogość jako właśnie adaptację, zdolność umysłu do przystosowania się do trudnych warunków, a nie jego „pęknięcie” pod wpływem zbyt wielu przykrych doświadczeń.

Przypisy