Przejdź do zawartości
Przewodnik po Mnogości
ustawienia i dostępność

Teoria strukturalnej dysocjacji

Ostrzeżenie! Strona porusza temat mnogofobii Dlaczego to ostrzeżenie jest ważne?

Teoria strukturalnej dysocjacji jest najpopularniejszym wyjaśnieniem dysocjacji osobowości na skutek traumy. Zakłada ona, że każde z nas w początkowych etapach życia nie ma zintegrowanej osobowości, a zamiast tego posiada stany ego – każdy stan odpowiada za spełnianie innych podstawowych potrzeb, takich jak jedzenie, relacje z opiekunami czy poznawanie świata. W wieku około 6-9 lat w normalnych okolicznościach stany ego łączą się w jedną spójną osobowość. Proces ten mogą zaburzyć długotrwałe, traumatyczne wydarzenia. Przy braku odpowiedniej więzi i opieki ze strony opiekunów stany ego nie mogą się zintegrować, wobec czego zamiast jednej osobowości wykształcają się w oddzielne (w cudzysłowie) „części osobowości”, do których zostają rozdzielone różne zachowania i potrzeby dziecka. W późniejszych latach życia nowe „części osobowości” mogą być tworzone, kiedy umysł nie może zintegrować nowego wspomnienia lub umiejętności do którejś z już istniejących „części”.[1]

Wyróżnia się dwa rodzaje „części”: pozornie normalne „części” (ANP, od ang. Apparently Normal Parts) i emocjonalne „części” (EP, od ang. Emotional Parts). Te pierwsze nie są świadome traumy i odpowiadają za sprawne funkcjonowanie w codziennym życiu, a te drugie przechowują traumatyczne wspomnienia i związane z nimi trudne emocje i odpowiadają za obronę w chwilach zagrożenia. EP może się wykształcić także u dorosłych osób po traumie. Kiedy mamy jedno ANP i jedno EP, jest to dysocjacja pierwszorzędowa – zespół stresu pourazowego. Teoria wyróżnia jeszcze dysocjację drugorzędową – więcej niż jedno EP – i trzeciorzędową – więcej niż po jednym ANP i EP – do tej pierwszej przyporządkowując złożony zespół stresu pourazowego i OSDD, a do drugiej DID. Jest to podział dość sztuczny, bo wiele systemów z OSDD posiada więcej niż jedno ANP, a niektóre systemy z DID mogą mieć wyłącznie jedno. Warto tutaj wspomnieć o błędzie w interpretacji teorii, dokonywanym przez wiele osób pojedynczych, a mianowicie o traktowaniu jednego z ANP jako osoby, do której należą pozostałe „części”. Jest to niepoprawne, ponieważ według teorii istnieją wyłącznie „części”, które wszystkie razem składają się na jedną osobowość (co można interpretować jako jedną osobę) i nie ma wśród nich „tej prawdziwej” czy „tej głównej” – nawet jeżeli niektóre są bardziej rozbudowane, nadal są tylko „częściami”.

Spis treści

Problemy z teorią

Teoria strukturalnej dysocjacji to bardzo cenna pomoc w rozumieniu mechanizmu powstawania systemów traumogenicznych, ale wiąże się z nią wiele problemów. Niektóre z nich to czyste błędy techniczne, na przykład ścisły podział na ANP i EP. W rzeczywistości EP w zespole stresu pourazowego, będące jedynie zbiorem reakcji emocjonalnych towarzyszących traumatycznemu wydarzeniu, często znacznie różni się od EP przy DID i OSDD, z których wiele jest w pełni rozwiniętymi, aczkolwiek głęboko straumatyzowanymi osobami. Niektóre jednostki nie pasują też ani do jednej kategorii, ani do drugiej, np. takie, które biorą na siebie zadania dotyczące codziennego przeżycia, jednocześnie posiadając traumatyczne wspomnienia i towarzyszące im objawy. Inne problemy wynikają jednak z mnogofobii osób tworzących teorię i są przyczyną, dla której środowisko specjalistyczne wyrządziło i wciąż wyrządza wiele krzywdy osobom mnogim. Dlatego część osób w społeczności odrzuca całą teorię strukturalnej dysocjacji, nawet te jej aspekty, które mają prawdziwy potencjał

Po pierwsze teoria strukturalnej dysocjacji zakłada, że stany ego w normalnych warunkach zawsze integrują w jedną całość i wobec tego systemy mogą powstać tylko i wyłącznie poprzez długotrwałą traumę i tylko przy braku właściwej więzi z opiekunami. Jest to założenie w żaden sposób niepotwierdzone, a wyrządza krzywdę systemom endogenicznym (powstałym z przyczyn innych od traumy), które są przez to albo uznawane za nieistniejące, albo na siłę wmawia się im, że powstały przez traumę (oczywiście wiele systemów na początku nie pamięta swojej traumy, ale pomimo wszystko istnieje wiele systemów, które traumy nie doświadczyły i nie mają negatywnych objawów związanych z mnogością).

Po drugie opisuje wykształcenie mnogości jako zaburzenie prawidłowego procesu, zamiast spojrzeć na nie jako na aktywację mechanizmu obronnego, który powstał w wyniku ewolucji dla umożliwienia organizmowi przeżycia w warunkach, w których pojedyncza osoba nie byłaby w stanie funkcjonować. To wydaje się być jednym z powodów, dla których zaburzona wielorakość była przez lata postrzegana jako patologia, coś, co należy „naprawić”, a nie być za to wdzięcznymi, pomimo wszystkich wiążących się z nią trudności. To przez ten pogląd wiele systemów było i jest na siłę zmuszanych do fuzji ostatecznej, chociaż nie jest ona wymagana do osiągnięcia szczęścia i stabilności psychicznej w życiu.

Po trzecie teoria uznaje, że skoro stany ego były częściami jeszcze niezintegrowanej osobowości, to wykształcające się z nich osoby alterskie są niczym więcej. Część systemów odnajduje się w tym modelu, ale dla wielu nie jest to prawdą. Porównajmy stany ego do składników na ciasto na naleśniki. Zanim się połączą, są tylko tym – częściami, które razem będą tworzyć ciasto. Jeżeli włożymy każdy z nich do osobnej miski, nie mamy ciasta w każdej misce – wyłącznie składniki. I na tym teoria strukturalnej dysocjacji poprzestaje. Ale życie nie zatrzymuje się tutaj. Nowe wspomnienia, umiejętności, przyjaźnie, wiedza – byłe stany ego cały czas się rozwijają. Do każdej miski dokładane są nowe składniki, czasami podobne, a czasami zupełnie różne – po niedługim czasie mamy w każdej misce osobne ciasto, w jakiś sposób odmienne od pozostałych. Jeżeli zlalibyśmy je wszystkie do jednej miski, nigdy nie będzie tym samym ciastem, którym miało być na początku. Jeżeli ANP, które zajmowało się obowiązkami w pracy i w domu, podzieli się na dwa nowe, z których jedno będzie wykonywać obowiązki domowe, a drugie pracować zarobkowo, to nie zawsze znaczy, że ANP „domowe” nie będzie potrafiło obsłużyć klienta, a ANP „pracujące” ugotować obiadu. Pewnie będą robić te rzeczy gorzej, bo są lepiej dostosowane do czego innego, ale te dwie umiejętności nie zostały do nich rozdzielone jak przy przecięciu obrazka na kartce nożyczkami. Ludzka świadomość nie jest jak klocki Lego, z których złożeniem można czekać dowolną ilość czasu i efekt końcowy będzie zawsze taki sam. Jest w wielu przypadkach bardziej jak roślina – jeżeli odetnie się od niej gałąź, w innym miejscu wyrośnie nowa, a odcięta gałąź po włożeniu do wody zacznie wypuszczać swoje własne korzenie. Oczywiście gdyby rozdzielić osoby alterskie do osobnych ciał, część z nich nie poradziłaby sobie w codzienności bez pozostałych – ale tak samo dziecko nie poradziłoby sobie bez swoich rodziców, osoba z depresją bez swoich osób zaprzyjaźnionych czy osoba z demencją bez swoich wnuków. A wszystkie chyba zgodzicie się z nami, że traktowanie ich z tego powodu jako mniej niż ludzi jest dyskryminujące i poniżające.

Podsumowując, apelujemy do wszystkich osób, w szczególności psychologicznych, które uczyły się lub mają zamiar nauczyć się więcej o teorii strukturalnej dysocjacji: pamiętajcie, że została ona wymyślona przez osoby pojedyncze, z perspektywy osób pojedynczych, wykorzystując pojedyncze zrozumienie natury świadomości i stworzoną przez osoby pojedyncze definicję tego, czym jest osobowość. My, mnodzy, także mamy prawo wypowiedzieć się w tej kwestii i nie być uciszani, bo tylko „wydaje nam się”, że nasze „części osobowości” są prawdziwymi ludźmi. Przestańcie odmawiać nam prawa do nazywania siebie osobami, bo nie pasujemy do waszej, nawet nie do końca sprecyzowanej, definicji jednostki.

Przypisy