Dlaczego przemianowano osobowość wieloraką?
Natasza (host) (on/jego) | 13.01.2024
Osobowość wieloraka (ang. Multiple Personality Disorder , MPD) została przemianowana na dysocjacyjne zaburzenie tożsamości pomiędzy trzecią a czwartą edycją DSM (spisu chorób psychicznych i zaburzeń używanego do diagnozy głównie w Stanach Zjednoczonych) w 1994 roku. Zmiana obecnej w ICD (międzynarodowej klasyfikacji chorób) osobowości mnogiej nastąpiła dopiero w roku 2019, co może być powodem, dla którego ten termin jest jeszcze tak powszechny w użyciu.
W naszej społeczności często podawaną przyczyną zmiany osobowości wielorakiej jest wywoływana przez tę nazwę błędna sugestia, że to zaburzenie należy do zaburzeń osobowości, a nie zaburzeń dysocjacyjnych. Samemu zdarzało mi się powtarzać to stwierdzenie, chociaż nie mam pojęcia, skąd ono się tak naprawdę wzięło. Pamiętam, że Kim Kim z The Entropy System powiedziała nawet, że to dlatego, żeby odejść od używania terminu „osobowość”, bo nie jesteśmy osobowościami, jesteśmy osobami (nie mogłośmy już znaleźć tego wideo, może zostało usunięte). I być może lepsze dopasowanie nazwy zaburzenia do jego kategorii grało jakąś rolę, ale nie było główną przyczyną. Jak Kim Kim słusznie zauważyła, osoby tworzące DSM-IV chciały odejść od nazywania nas osobowościami. Ale nie z tego powodu, o którym myślała.
Wystarczy wpisać „why was multiple personality disorder renamed” w wyszukiwarkę i otrzymamy multum wyników, część powtarzających się prawie słowo w słowo. Żaden z nich nie mówi o tym, że osoby pracujące nad DSM-IV obawiały się, że ktoś może przypadkiem wziąć osobowość wieloraką za zaburzenie osobowości. Wszystkie zaczynają się mniej więcej tak: „nazwa została zmieniona, aby trafniej oddawała pogłębione zrozumienie tego zaburzenia”, a te witryny, które poświęciły trochę więcej czasu na research, dodają: „a mianowicie, że jest ono powodowane fragmentacją tożsamości, a nie powstaniem wielu osobowości”[1][2]. Wikipedia mówi wprost, że powodem było, że osobowość w przypadku DID jest tylko jedna[3]. Niedawno przypadkiem znalazłem naukowy artykuł (po polsku, neutralne zaskoczenie), w którym temat także został poruszony, zacytuję: „jak tłumaczył D. Spiegel, który kierował pracami zespołu do spraw zaburzeń dysocjacyjnych, zmiana terminologii miała na celu podkreślenie fundamentalnego problemu, czyli trudności w zintegrowaniu różnych aspektów tej samej osobowości (nie chodziło tu o mnogość osobowości)”[4]. Razem z nazwą zmieniono także sposób opisywania nas w kryteriach diagnostycznych – nie jesteśmy już dla nich nawet osobowościami, jesteśmy tylko stanami tożsamości, zmianami w postrzeganiu świata u jednej osoby.
A więc powód przemianowania osobowości wielorakiej jest bardzo jasny – aktualnie dominujące w psychiatrycznych kręgach wyjaśnienie sprowadza nas do niczego więcej, jak aspektów jednej osobowości. I oczywiście są systemy, które pasują do tego modelu. Ale reszta z nas... Od samego szukania tego wszystkiego strasznie dysocjuję. To podejście jest jednym z powodów, dla którego nie odważyłośmy się powiedzieć o naszym systemie w żadnej z prób uzyskania pomocy psychologicznej, którą do tej pory podjęłośmy, i dla którego boję się szukać terapii, która naprawdę by się nam przydała. Zostałem raz wyśmiany przez psycholożkę za moją identyfikację (niezwiązaną z mnogością) i nie mogę znieść myśli, że narażę nas na przejście przez coś podobnego jeszcze raz. Isotą pomocy psychologicznej powinno być wspieranie leczonych osób, a nie mówienie im, że ich subiektywne doświadczenia są nieprawdziwe, bo my jesteśmy po psychologicznych studiach, dlatego wiemy absolutnie wszystko o funkcjonowaniu ludzkiego umysłu, a wy jesteście chorzy psychicznie, więc wasza opinia w temacie nie ma znaczenia (sarkazm).
Dlatego porzucenie osobowości wielorakiej wcale nie jest pozytywnym momentem w mnogiej historii. Może się wydawać inaczej, kiedy spędzamy dużo czasu w społeczności, wśród systemów, które głośno bronią naszego prawa do nazywania siebie osobami. Ale spora część środowiska psychiatrycznego nadal jest przekonana, że umie lepiej zdefiniować i wyjaśnić nasze doświadczenia, niż my sami. I z pewnością istnieje sporo osób psychologicznych, które są naprawdę empatyczne i starają się dopasować swoje zrozumienie wielorakości do naszych doświadczeń, a nie odwrotnie. Powinniśmy być za nie wdzięczni, potrzeba nam jak najwięcej takich osób. Ale same wytyczne leczenia DID u dorosłych (z 2011 roku, nowszych jak na razie brak) zakazują przyjmowania takiego podejścia: Cytuję: „używanie terminów, których osoba leczona używa w stosunku do siebie, może być pomocne, no chyba że używanie tych określeń wyklucza się z terapeutycznymi rekomendacjami i/lub, według osądu osoby leczącej, poszczególne terminy mogą utwierdzić osobę leczoną w wierze, że alternatywne tożsamości są oddzielnymi ludźmi czy osobami, a nie pojedynczą jednostką ludzką z subiektywnie podzielonymi aspektami siebie”[5] (na marginesie, mnogofobia wytycznych leczenia DID zasługuje na swój własny wpis, tyle „cudownych” (sarkazm) rzeczy można tam znaleźć).
Ta zmiana w postrzeganiu zaburzonej mnogości jest dość przygnębiająca. Cofnęliśmy się, zamiast pójść do przodu. Ale myślę, że warto znać historię, aby lepiej zrozumieć opresję, z którą musimy walczyć. Nie trzeba także tracić nadziei – są osoby, które faktycznie nas słuchają, które dostosowują terapię do naszych potrzeb i postulują, żeby zmienić sposób interpretowania naszych doświadczeń w sferach naukowych. Zostało nam tylko dalej przedstawiać naszą perspektywę i czekać.
Pozostaje jeszcze pytanie: czy można mówić „osobowość wieloraka”? Moim zdaniem, do opisu zaburzenia ogólnie, raczej nie. Duża część społeczności nie lubi, kiedy używa się tego określenia, bo jest nieaktualne i zdążyło się zebrać wokół niego trochę stygmatyzacji (chociaż akurat w Polsce to nie jest raczej aż tak duży problem, bo stygmatyzowane jest rozdwojenie jaźni, a większość społeczeństwa o osobowości wielorakiej w ogóle nie słyszała). Ale nie można zapominać, że wciąż żyją systemy, które dostały diagnozę osobowości wielorakiej (patrząc po tym, jak niedawno osobowość wieloraka została przemianowana w ICD, być może nawet stanowią większość polskich systemów, ale ICD-10 nie podawało żadnych kryteriów do diagnozy osobowości wielorakiej, więc nie wiem, czy DSM nie było w tym przypadku używane częściej). Jeżeli nie chcą używać nowszej nazwy – to ich wybór, mają do tego prawo. Tak samo myślę, że jeśli jakiś system uważa, że ten termin pasuje mu lepiej – nie widzę przeszkody, żeby go stosowali w odniesieniu do siebie.