Coming out jako system
Ciągłe ukrywanie swojej tożsamości jest bardzo męczące, więc na pewno będziecie kiedyś chcieli wyjść z szafy przed rodziną, osobami zaprzyjaźnionymi czy swoją osobą psychologiczną jako osoby mnogie. Coming out jest trudny, zwłaszcza ten pierwszy, ale naprawdę warto mieć kogoś, kto postrzega was jako osoby, którymi jesteście, a nie osobę, którą udajecie. Upewnijcie się tylko, że będziecie bezpieczni, bo w naszym nieidealnym świecie samo otwarte bycie sobą może was wystawić na zagrożenie. Jeżeli obawiacie się wyjść przed osobami, które znacie, możecie chociaż być sobą w bezpiecznych przestrzeniach w internecie (na chwilę obecną chyba jedynym takim polskojęzycznym miejscem jest nasza dopiero rozwijająca się Mnoga Przestrzeń na discordzie).
Jeżeli nie chcecie ujawniać swojej mnogości na terapii, nie musicie tego robić, aby otrzymać właściwe leczenie dysocjacji i traumy. A jeżeli chcecie, zachowajcie ostrożność i najlepiej nie róbcie tego na pierwszym spotkaniu. Istnieje niebezpieczeństwo, że spotkacie się z mnogofobią nawet w miejscu, które w teorii powinno być zawsze akceptujące. Z drugiej strony czasami warto zaryzykować – możecie zyskać osobę, która będzie was traktować tak, jak na to zasługujecie, naprawdę was wysłucha i pomoże wam w osiągnięciu celu terapii, który to wy wybierzecie. W każdym razie jest to wasz wybór i nikt nie powinien was zmuszać do udania się na leczenie. Osoba psychoterapeutyczna tak czy inaczej może tylko was wesprzeć, całą pracę musicie wykonać wy sami.
Właściwa osoba
Wybranie właściwej osoby, zwłaszcza na swój pierwszy coming out, jest bardzo ważne, gdyż ktoś nieodpowiedni może was bardzo zranić, a także zniechęcić do otwierania się przed innymi, być może godnymi zaufania ludźmi w przyszłości. Przede wszystkim upewnijcie się, że nie macie z tą osobą toksycznej relacji. Jeżeli macie, to nie tylko coming out przed nią może być nie najlepszym pomysłem, ale także samo dłuższe utrzymywanie z nią kontaktu. Nie jest zalecane także wychodzenie z szafy przed przełożonymi w pracy – nie ważne, jak bardzo tolerancyjnymi osobami są prywatnie, mogą was zwolnić, jeżeli uznają waszą mnogość za zagrażającą waszej produktywności. Z podobnego powodu powinniście bardzo się zastanowić, jeżeli planujecie powiedzieć swoim rodzicom lub opiekunom, a nadal pozostajecie na ich utrzymaniu. Przedyskutujcie to najpierw z całym systemem i nie róbcie tego, jeżeli któreś będzie protestować. Weźcie też pod uwagę, że wiele systemów nie pamięta swojej traumy – jeżeli nie jesteście stuprocentowo pewne przyczyn swojego powstania i tego, że wasi rodzice/opiekunowie nie mieli z nim nic wspólnego, wstrzymajcie się do czasu wyprowadzenia się z rodzinnego domu. Należy zachować także ostrożność przy wychodzeniu przed osobami psychologicznymi – mogą wam nie uwierzyć albo postawić wam błędną diagnozę (np. schizofrenii), która utrudni wam wiele rzeczy w przyszłości.
Podsumowując, lepiej pozostać w szafie przed osobami, które mają nad wami władzę, a czasami w ogóle przed większością społeczeństwa (aczkolwiek są systemy, które są otwarte o swojej mnogości np. w miejscu pracy i są jak najbardziej akceptowane[1]; to do was należy decyzja, czy chcecie podjąć ryzyko). Czasem lepiej nie móc być sobą, niż być uznawanymi za „obłąkanych” i nie być branymi na poważnie albo gorzej, mieć przez to różne problemy. Niektóre osoby mogą grozić, że powiedzą o waszej wielorakości komuś innemu, żeby wami manipulować, mogą faktycznie powiedzieć innym bez waszej zgody, mogą wykorzystywać waszą amnezję albo młodsze i wrażliwe współosoby, mogą was intencjonalnie triggerować. Możecie doświadczyć prześladowania w szkole, mogą wam odmówić tranzycji, osoby specjalistyczne mogą nie chcieć was leczyć albo przyglądać się waszym objawom, bo „macie skłonności do wymyślania”. Lista jest dużo, dużo dłuższa, dlatego powinniście naprawdę dobrze przemyśleć swój coming out.
Jeżeli jesteście pewni, że wasza relacja nie jest toksyczna ani nie grozi wam utrata pracy / miejsca zamieszkania, w drugiej kolejności zadajcie sobie pytanie, jak ta osoba odnosi się do dyskryminowanych grup społecznych, np. ludzi LGBT czy niepełnosprawnych, a także ogólnie do osób innej płci, rasy, narodowości, religii czy poglądów. Jeżeli wierzy, że wszystkie osoby czarnoskóre to przestępcy, pewnie będzie bardziej podatna na stereotyp, że każdy system posiada niebezpiecznego altera-mordercę. Jeżeli jej zdaniem autyzm należy leczyć, jest spore prawdopodobieństwo, że będzie uznawała finalną fuzję za jedyny właściwy cel waszej terapii. Jeżeli uważa, że tożsamość płciowa musi zgadzać się z płcią fizyczną, raczej nie będzie respektować zaimków współosób, które nie używają tych „właściwych” form. Ważnym pytaniem jest także, czy przedkłada swoje wierzenia ponad to, co mówi nauka (oczywiście ważne też, jakie są to wierzenia). Jeżeli nie uznaje ewolucji za fakt, bo nie zgadza się ona z jej religią, albo uważa, że schizofrenia jest wywoływana przez demony, najprawdopodobniej uzna waszą mnogość za opętanie, nie ważne ile naukowych badań jej nie przedstawicie i jak logicznych argumentów nie użyjecie. To samo pytanie trzeba też zadać z przeciwnej strony – czy przedkłada naukę ponad uczucia innych? Jeżeli tak, może nie być wyrozumiała w stosunku do religijnych współosób i nie akceptować endogenicznych systemów. Podsumowując, jeżeli dana osoba bezwarunkowo akceptuje waszą singletsonę, będzie także bezwarunkowo akceptować was jako system, którym jesteście.
Oczywiście nie wszystkie powyższe postawy oznaczają, że dana osoba nie będzie was akceptować. Często ludzie mają określone poglądy, bo ślepo podążają za innymi, najczęściej swoimi rodzicami albo ogółem społeczeństwa. Odkrycie, że te „odległe” problemy dotyczą bliskiej im osoby, zmusza ich do głębszego zastanowienia się nad sprawą i przewartościowania swojego spojrzenia na świat. Widać to chociażby po tym, że poparcie dla jednopłciowych małżeństw jest dużo większe wśród tych, które osobiście znają kogoś o orientacji homoseksualnej, w porównaniu do reszty społeczeństwa. Dlatego jeżeli wybrana przez was osoba ma otwarty umysł i naprawdę jej na was zależy, nie skreślajcie jej z listy. Warto z nią porozmawiać, pokazać jej inny punkt widzenia, o którego istnieniu może nie miała wcześniej pojęcia. Najlepiej zróbcie to przed coming outem, bo zmiana sposobu myślenia może jej trochę zająć, a może także zawieść wasze nadzieje i nie chcieć was wysłuchać. Chcemy bardzo mocno podkreślić – niektórzy ludzie nigdy nie zmienią swoich poglądów. Jeżeli ktoś uważa, że osoby niepełnosprawne powinny umrzeć, bo są tylko ciężarem dla społeczeństwa, a wszystkie osoby ateistyczne zasługują na wieczne tortury tylko dlatego, że nie chcą podążać za „jedyną właściwą” religią, nie opłaca się z nim dyskutować. Jeżeli ktoś nie ceni ludzkiego życia, nie przekonamy go, żeby zmienił zdanie (możemy go jedynie odesłać do osoby psychologicznej, która będzie wiedziała, jak mu pomóc). Nie zalecamy ujawniać swojej mnogości przed taką osobą. No chyba że będziecie już wystarczająco silne i będziecie miały wystarczające wsparcie, żeby nie przejmować się odrzuceniem z jej strony. Ale to raczej nie przy pierwszych coming outach. I powinniście się zastanowić, czy w ogóle warto.
Przygotowania
Najlepiej jest na początek zbadać grunt, jednocześnie przygotowując tę osobę na to, co usłyszy, np. zapytać ją, czy słyszała o istnieniu mnogości (bezpieczne będzie coś w stylu „zobacz, o jakiej ciekawej rzeczy przeczytałxmprzeczytałampzeczytałemprzeczytałomprzeczytałum w internecie!”), albo czy widziała jakiś film, w którym występuje jej (najlepiej dobra) reprezentacja. Możecie jej też zaproponować wspólne obejrzenie takiego filmu. Poruszenie tematu wcześniej pozwoli wam poznać jej opinię i ocenić prawdopodobieństwo, czy będzie skłonna was traktować jak osobnych ludzi. Jeżeli maskujecie przy niej cechy, które pozwalają łatwo was od siebie odróżnić, np. różne akcenty, możecie stopniowo przestać to robić (jeżeli widzicie, że będzie to bezpieczne). Dzięki temu wasz coming out, zamiast ją zaskoczyć, ma szansę zostać przyjęty jako bardzo sensowne wyjaśnienie. A może nawet wasza zmiana zachowania zacznie ją zastanawiać i w końcu was o to zapyta, dając wam idealną okazję do poruszenia tematu.
Jeżeli szukacie dobrej reprezentacji, systemy zazwyczaj polecają:
- Moon Knight
- What if it works?
- Frankie i Alice
- Trzy oblicza Ewy – co prawda przedstawia fuzję ostateczną jako jedyną opcję leczenia, ale został nagrany ponad pół wieku temu, więc ciężko go za to winić
- Pierwsza osoba liczby mnogiej: historia moich wielu osobowości
Z kolei do reprezentacji, której raczej nie chcecie pokazywać swoim znajomym, należą:
- Split/Podzielony
- Inkarnacja
- Sybil
- Ja, Irena i ja
- Tożsamość
- Władca Pierścieni (Gollum)
Coming out
Jak przeprowadzicie swój coming out zależy tylko od was. Możecie umówić się z tą osobą na prywatną rozmowę w spokojnym miejscu, poruszyć temat, kiedy nadarzy się idealna okazja, albo napisać jej wszystko w wiadomości. Na pewno musicie wytłumaczyć jej, czym właściwie mnogość jest, najlepiej w jak najprostszych słowach i bez wrzucania zbyt dużo terminologii. Wymienianie od razu przyczyn powstania, miejsc na spektrum i wszystkich osób członkowskich waszego systemu nie jest najlepszym pomysłem. Koniecznie zaznaczcie przy tym, żeby nikomu o tym nie mówiła – nawet najwspanialsza osoba pod słońcem może po prostu nie pomyśleć, że ta informacja jest bardzo prywatna i przekazanie jej dalej może was narazić na niebezpieczeństwo. Na tym etapie dobrym pomysłem będzie wysłanie jej jakichś materiałów, z których będzie mogła dowiedzieć się więcej o temacie, jeżeli będzie chciała (tylko najpierw koniecznie sprawdźcie te materiały, żeby nie okazało się, że podlinkowaliście jej stronę, na której pisze, że dysocjacyjne zaburzenie tożsamości jest wywoływane przez osoby leczące albo że nie można być mnogimi bez traumy). Powinniście też powiedzieć jej, czego w związku z tym od niej oczekujecie – że np. chcecie, żeby traktowała was jako oddzielne osoby. Dzięki temu nie będzie zdezorientowana tym, co ma zrobić z tą informacją.
Dobrze jest dać jej trochę czasu, aby mogła przemyśleć sprawę waszej mnogości, zanim zaczniecie się jej osobiście przedstawiać (aczkolwiek to zależy od jej charakteru; niektóre mogą nie mieć problemu z natychmiastowym przyswojeniem nowej informacji i przejściem nad nią do porządku dziennego, jeżeli któreś z was obejmie przy nich front i powie: „cześć, jestem Y i mieszkam w tym samym ciele co X”; ale ryzyko jest przy tym duże i raczej czegoś takiego nie zalecamy). A potem pozostaje wam już tylko starać się być przy niej otwartymi – mówić „my” zamiast „ja”, podpisywać wiadomości waszymi imionami, używać swoich własnych zaimków. Przyzwyczajenie się zajmie jej trochę czasu (wam zresztą pewnie też), dlatego nie zniechęcajcie się, kiedy będzie was od czasu do czasu nazywać imieniem osoby gospodarującej (lub ciała), chociaż wie, że kto inne jest na froncie – nie ma znaczenia to, że popełnia błędy, ale czy wykazuje chęć do ich poprawienia.
Warto mieć na uwadze, że większość osób singleckich będzie mieć skłonności do traktowania któregoś z was jako „tej prawdziwej” / „tej głównej” osoby, przynajmniej na samym początku, zanim zaczną trochę więcej rozumieć. Jeżeli tylko jedno z was identyfikuje się z imieniem ciała albo jest osobą, jako którą się maskujecie, to z pewnością na nie padnie wybór i niewiele możecie z tym zrobić. Ale jeżeli nie macie żadnej takiej osoby albo macie takich osób kilka, możecie trochę zrównoważyć tę niesprawiedliwość przy kolejnych coming outach, wybierając za każdym razem inną osobę, która przedstawi się jako pierwsza. Wtedy chociaż kilkoro z was będzie mogło zobaczyć, jak to jest być „tą prawdziwą” osobą, a nie tylko czyimś „głosem w głowie” albo „osobowością”.
Plan awaryjny
Zdarza się, że coming out pójdzie po prostu źle. Nie ważne, jak bardzo się staraliście, żeby dobrać odpowiednią osobę, nie macie wpływu na to, jak ona zareaguje. Czasami nie jest za późno, żeby jeszcze wrócić do szafy – od razu po wyjściu możecie spróbować obrócić to wszystko w żart, a po jakimś czasie powiedzieć coś w stylu, że naczytaliście się czegoś w internecie i namieszało wam się trochę w głowie, ale „już jest w porządku”. To będzie bolesne, kiedy mieliście nadzieję, żeby móc być przy kimś sobą, a znowu będziecie musieli wrócić do maskowania się, ale czasami takie wyjście jest bezpieczniejsze. Alternatywą będzie przyjrzenie się powodom, dla których wszystko wyszło nie tak, jak powinno – może ta osoba nie do końca rozumie, czym mnogość jest? Albo neguje waszą mnogość, bo nie potrafi sobie poradzić z myślą, że osoba, którą znała, tak naprawdę nie do końca istnieje? W niektórych sytuacjach potrzeba trochę czasu i odpowiadania na podstawowe pytania („nie, dysocjacyjne zaburzenie tożsamości to nie to samo, co schizofrenia”), żeby dana osoba mogła was naprawdę zrozumieć i zaakceptować.
Czasami ani jedno, ani drugie nie zadziała i nie ma tutaj nic, co można jeszcze zrobić. To boli, ale niektóre osoby po prostu nie będą was akceptować. Jeżeli macie taką możliwość, warto przemyśleć zerwanie kontaktu – tej osobie nie zależy na was, jedynie na swoim wyobrażeniu o was lub na korzyściach, jakie ma z relacji z wami. Spojrzenie prawdzie w oczy może być niezwykle trudne i raniące, ale zakończenie znajomości, która jedynie pochłania wasz czas i energię, długodystansowo będzie dla was lepsze. Ludzie, od których będziecie chciały się odciąć, mogą próbować wywołać w was poczucie winy, żeby was przy sobie zatrzymać – ale nie poddawajcie się temu. Macie prawo pójść swoją drogą, nawet jeśli są to wasi rodzice czy opiekunowie. Nie jesteście im nic winni i to nie wasza odpowiedzialność, że oni nie wypełnili wobec was swojego obowiązku bezwarunkowego akceptowania was i wspierania.